Aktualności

Modlić się, ale po co?

    Modlitwa niewiele mi daje – skarżą się niektórzy. Albo mawiają, że do modlitwy muszą mieć nastrój. I najlepiej im modlić się na łonie przyrody. Dlatego szerokim łukiem omijają niedzielną Mszę. I wszelkie wspólne nabożeństwa. Głupi. Bo to nie tak.

  

    Kiedy stajesz do modlitwy, owszem, możesz chcieć przedstawić Bogu jakąś sprawę. Możesz chcieć podzielić się z Nim swoimi problemami czy przeprosić Go za grzechy. Możesz też pragnąć odczucia Jego bliskości, które znawcy nazywają duchową pociechą. Zwłaszcza kiedy słyszysz, jak wiele  daje niektórym modlitwa; jak zatapiają się w niej po to, by wyjść z niej mądrzejsi i silniejsi. Jednak dla ciebie pierwszym motywem, dla którego się modlisz, niech będzie oddanie chwały Bogu.

   Za co? Niezbyt mądre pytanie. Za to, że jest. Że istnieje. Że dzięki Niemu Ty istniejesz. Bóg nie jest próżny czy żądny pochwał. Ale jeśli swoim, siłą rzeczy ograniczonym, ludzkim umysłem potrafisz choć trochę Go objąć, wiesz, kim jest On, a kim jesteś Ty. I dlatego rozumiesz, że choć ukrywa swoją wielkość schowany za dziełem stworzenia, choć kiedyś stał się zwykłym człowiekiem, a dziś daje się nam pod postacią zwykłego Chleba, twój hołd najzwyczajniej w świecie Mu się należy. 

   Jeśli wzywają Cię ważne obowiązki, klęknij przed Nim choć przez chwilę. Jeśli nie wiesz, co powiedzieć, stań  przed Nim i powiedz Mu właśnie to. Ale przychodź. Bo tym wiernym, bezinteresownym stawianiem się na modlitwie pokazujesz, że wiesz, kto tu jest Panem. Niech egzaltowani i pobożni mówią, ile to łask otrzymują na modlitwie. Ty szukaj przede wszystkim uczczenia Boga.

   Kierując się tym motywem, na pewno niczego nie stracisz. Bóg usłyszy i Twoje prośby, i przeproszenia. I da Ci to, co zechce dać. Ale nie podchodź do Niego jak petent do urzędnika. Nie szukaj sposobu, jak Go naciągnąć. Jesteś niespodziewanie zaproszonym na wesele gościem. Jesteś bezimienny człowiekiem z tłumu, którego ktoś wielki i znany nagle z tego tłumu wywołał, mówiąc, że jest jego dobrym znajomym. Spotkanie z Bogiem na indywidualnej modlitwie czy na Eucharystii  to możliwość tak niezwykła, że blednie przy niej audiencja u prezydenta Stanów Zjednoczonych czy samego papieża. Czujesz to?

   A modlitwa i tak zawsze dużo daje. Zostaw na razie z boku swoje prośby. W pierwszym rzędzie daje możliwość poznania Boga. Nie, nie przeczuciem. Tym co faktycznie o sobie mówi, a co w modlitwie  przenika do Twojej świadomości. Niebawem przeczytasz o tym więcej, ale już teraz o tym pamiętaj. Pamiętaj też, że człowiek przestający z Bogiem jakoś się do Niego upodabnia. Tak, tak. Z kim przestajesz, takim się stajesz, mawiali nasi ojcowie. I ta prawda odnosi się też do obcowania człowieka z Bogiem. Te dwa dary, jakie niesie ze sobą modlitwa to znacznie więcej niż spodziewa się  ktoś traktujący Boga jak dżina z lampy Alladyna.