Nie ma tygodnia, żeby ktoś nie doznał łaski za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego. I tak jest nieprzerwanie od 30 lat
Mężczyzna w sile wieku w jednym z warszawskich szpitali przechodził właśnie operację kręgosłupa. Ale pojawiły się komplikacje. Zakończyło się implantacją metalowego rusztowania stabilizującego kręgosłup.
– Wkrótce potem doznałem rozległego zawału serca – wspomina.
Słabł z minuty na minutę, balansując na krawędzi utraty przytomności. Nabierał przekonania, że umiera. Nagle jeden z lekarzy zawołał: „Puściło naczynie…”.
– Na twarzach pozostałych lekarzy zobaczyłem niepokój i wielkie napięcie. To traciłem, to odzyskiwałem świadomość, docierał do mnie dramatyzm sytuacji. Widząc, że jest to krytyczny moment, resztką sił zawołałem: „Księże Jerzy, pomóż…”.
Zabiegi na sercu chorego mężczyzny trwały nadal, a on, jak opowiada, czuł, że ktoś trzyma go mocno za rękę. – Czułem szczególne ciepło. Przeszyły mnie dreszcze, zrozumiałem, że był przy mnie ks. Jerzy.
I wtedy powoli wszystko zaczęło wracać do normy. – Poczułem przypływ sił, po chwili wszystko ucichło i po jakimś czasie usłyszałem głos lekarza: „Wszystko będzie dobrze”. Byłem pewien, że nic złego mnie nie spotka. Chociaż z medycznego punktu widzenia zagrożenie życia wciąż istniało, zawał okazał się nietypowy, wyjątkowo rozległy. Lekarze powiedzieli później choremu, że moment, w którym głośno zawołał ks. Jerzego, był decydujący. To on przyczynił się do uzdrowienia.
Poza czasem i poza przestrzenią
Z jednej strony coraz większa laicyzacja, ośmieszanie i wyszydzanie wartości, odchodzenie od wiary, z drugiej zaś, gdzieś w środku „oka cyklonu” toczy się prawdziwe życie Kościoła. I dzieją się cuda. Po cichu. Dyskretnie. Bo cuda są właśnie takie: nie rzucają się w oczy, nie krzyczą. Dlatego zwykli ludzie, którzy przybywają do grobu ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie i tam się modlą, często wyjeżdżają odmienieni. „Porażeni” łaskami, których się wcale nie spodziewali.
– Choroby, jakie mnie nawiedzały od 7 lat, tutaj ustąpiły – opowiada starszy mężczyzna. – Były to przypadłości nowotworowe. Moje prośby za wstawiennictwem ks. Jerzego Popiełuszki zostały wysłuchane, a Pan Bóg pozwolił mi już dożyć 80. roku życia – dodaje.
Kobieta z Poznania, która w czasie pobytu w Warszawie razem z córką modliła się przy grobie ks. Jerzego, opowiada:
– Poprosiłam ks. Jerzego, aby odsunął ode mnie ból, jaki od kilku lat dokuczał mi w palcu lewej stopy. Był to ból nieustanny, promieniował na całą stopę. Chirurdzy byli bezradni, mówili, że ingerencja może spowodować uszkodzenie kości.
Po powrocie do domu kobieta nagle zdała sobie sprawę, że nie czuje bólu.
– Mój palec jest „czysty”, bez ropy, ran, a ból nie promieniuje na stopę! Mijają 3 miesiące od tego czasu i mam 100 proc. pewności, że moja modlitwa przy grobie ks. Jerzego przyniosła dar uzdrowienia – oznajmia kobieta.
Łask za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego doznają także ci, którzy modlą się za jego przyczyną w swoim domu lub parafialnym kościele czy też w jakimkolwiek miejscu na ziemi. Przestrzeń nie ma tu bowiem znaczenia. Święci działają poza czasem i poza przestrzenią.
– Dostałem ataku kamicy pęcherzyka żółciowego. Po operacji pomodliłem się do bł. ks. Jerzego i nadzwyczaj szybko, bez żadnych komplikacji powróciłem do zdrowia. Jestem przekonany, że zawdzięczam to wstawiennictwu bł. Męczennika – mężczyzna z Warszawy opowiada o wydarzeniach z sierpnia 2012 r.
Podobny przypadek zdarzył się mieszkance Zabrza, która zamówiła Mszę św. w intencji poprawy stanu zdrowia męża, który chorował na raka. Zaraz potem otrzymała od syna wiadomość, że badania nie wykazały procesu nowotworowego. – Łaskę tę otrzymałam dzięki wstawiennictwu ks. Jerzego. Mam co do tego całkowitą pewność – przyznaje. – Ks. Jerzy jest bardzo skutecznym patronem od spraw bardzo bolesnych.
Skuteczny w szukaniu pracy
Łaski są różne, jak różne są ludzkie sprawy. Małżeństwo z Ostrołęki wyraża wdzięczność za przetrwanie kilku poważnych kryzysów. To dzięki wstawiennictwu ks. Popiełuszki para się nie rozwiodła. – Dokonało się również nawrócenie mojego męża. Od tamtej pory staram się kierować w życiu hasłem ks. Jerzego: „Zło dobrem zwyciężaj” – czyli dobrocią. Wybieram to, co naprawdę jest dobrem.
Dosyć często ks. Popiełuszko wstawia się za ludźmi, którzy szukają pracy. Mężczyzna z Warszawy opowiada, że jego zięć po zwolnieniu z firmy przez rok nie mógł znaleźć zatrudnienia. – Rozpocząłem wtedy modlitwę za wstawiennictwem ks. Jerzego. Obecnie od 2 miesięcy zięć ma stałą pracę. Jestem wdzięczny ks. Popiełuszce za otrzymaną łaskę.
Inny przypadek:
– Wierzę mocno w to, że ks. Jerzy przyczynił się do tego, iż mój mąż został przywrócony do stałej pracy – opowiada kobieta z małego miasteczka w województwie małopolskim. – Mąż ma 55 lat, 2 lata temu prezes wystawił go do zwolnienia, tłumacząc, że to komputer tak wybrał. Modliłam się do Boga za wstawiennictwem ks. Jerzego, wierząc z całych sił, że wysłucha moich próśb. Mówiłam mu: „Ponieważ byłeś opiekunem ludzi pracy, zlituj się, pomóż”. Codziennie stawałam z dziećmi przed obrazem Matki Bożej i śpiewałam pieśń: „Ojczyzno ma”. Bez męża, bo on jest niepraktykujący. Po 2 latach moje modlitwy zostały wysłuchane. Cudem jest, że mąż został przywrócony do tej samej pracy.
Ks. Jerzy wysłuchał moich błagań. Teraz każdego dnia modlę się o nawrócenie męża. Wierzę mocno, że ks. Jerzy mi w tym pomoże.
Działa przez gazety i książki
Nawrócenia to kolejna „działka” bł. Jerzego Popiełuszki. Już za życia wielu doprowadzał do wiary, spowiadał osoby, które kilkanaście czy kilkadziesiąt lat nie przystępowały do
spowiedzi, chrzcił dorosłych, nawracał. Po śmierci czyni to z jeszcze większą siłą.
Wśród ludzi, którzy doznają łask za przyczyną bł. ks. Jerzego Popiełuszki, są i tacy, którzy nawrócili się pod wpływem obejrzanego filmu czy przeczytanej lektury. Przykładów jest wiele.
Kobieta w średnim wieku, matka pięciorga dzieci, natrafiła na periodyk z wizerunkiem ks. Jerzego na okładce. – Zajrzałam do środka, przeczytałam artykuł o łaskach i cudach, jakich ludzie doznawali za przyczyną błogosławionego – mówi. I wtedy sama zaczęła prosić ks. Popiełuszkę o pomoc, gdyż mąż tej kobiety od kilku miesięcy miał wstrzymywaną zapłatę za pracę w prywatnej firmie. – Zbliżał się rok szkolny, nie mieliśmy na podręczniki dla dzieci ani na bieżące opłaty – wspomina. Kiedy odłożyła gazetę na półkę, odebrała telefon. Okazało się, że mąż ma się zgłosić po zaległe pensje.
– Tę łaskę zawdzięczam ks. Jerzemu Popiełuszce. Sama nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Komuś może się to wydawać błahostką, ale dla nas była to ważna życiowa sprawa.
W dokumentach kościelnych są także świadectwa mówiące o wpły-
wie ks. Jerzego na ludzi za pośrednictwem naszego tygodnika: „W tygodniku «Niedziela» przeczytałam artykuł o ks. Jerzym Popiełuszce. Prosiłam go o wstawiennictwo do Miłosiernego Boga o szczęśliwą operację mojej córki, matki dwóch synów, która była zagrożona rakiem. Otrzymałam tę łaskę, operacja przeszła szczęśliwie i nie było nowotworu. Dziękuję za to ks. Jerzemu Popiełuszce”.
Archiwa zawierają również listy mówiące o nawróceniach pod wpływem książek o Męczenniku. W jednym z nich czytamy: „Dałem książkę o ks. Jerzym, autorstwa Mileny Kindziuk, mojemu koledze do czytania. Skutek był taki, że kolega odprawił spowiedź generalną i twierdził, że jest przemieniony wewnętrznie. To nawrócenie dokonało się za przyczyną ks. Jerzego”.
Znane są również i takie fakty, że pod wpływem filmu o ks. Popiełuszce ktoś zaczął chodzić do kościoła albo po latach przystąpił do spowiedzi. Podobnie uczyniło wielu ludzi oglądających relację z beatyfikacji duchownego.
Nie wszyscy jednak od razu byli w stanie mówić publicznie o doznanych łaskach. I nic dziwnego. Bo jest to przecież rzeczywistość, która dotyka najgłębszych tajemnic ludzkiej duszy. Stąd też do dziś napływają świadectwa mówiące o cudach sprzed wielu lat. Matka trzynastoletniej córeczki np. dowiedziała się, że ma nowotwór. – Zemdlałam z przerażenia, obawiając się, co będzie z moim dzieckiem, gdyż sama je wychowywałam – opowiada.
W tym samym czasie dowiedziała się o porwaniu ks. Jerzego Popiełuszki. Znała go z Mszy św. za Ojczyznę, na które systematycznie przychodziła. – To porwanie zupełnie mnie załamało. Na pogrzebie ks. Popiełuszki miałam tak ogromne bóle brzucha, że nie miałam siły zbliżyć się do trumny. Po pogrzebie zaś przyśnił mi się ks. Jerzy i pocieszał mnie, mówił, żebym się nie bała, że będzie ze mną w czasie operacji. Tak też było. Poszłam na salę operacyjną z wiarą, że wszystko będzie dobrze.
Po usunięciu guza badanie histopatologiczne wyszło prawidłowo. Gdy kobieta została wypisana ze szpitala, pierwsze kroki skierowała do grobu ks. Jerzego, by podziękować mu za ocalenie życia.
– Miejsce to jest dla mnie święte, przyjeżdżam tu na Mszę św., palę znicze, dziękując za uzdrowienie – podkreśla kobieta. Dziś jest z wnuczką Oleńką. – Zabieram ją ze sobą, by się tu ze mną modliła.
Cudem jest życie
Nie każdy jednak, kto prosi o cud, może go doznać. Dlaczego? To jedna z tajemnic, na którą tu, na ziemi, nie ma odpowiedzi. Cud nie jest na pewno działaniem mechanicznym. Pan Bóg nie jest „zobowiązany” dokonywać cudów w odpowiedzi na wszystkie zanoszone modlitwy. Nie wiadomo zresztą, co dla kogo jest w danym momencie życia lepsze.
Ale ważne jest to, że cuda w ogóle się zdarzają, że umacniają. Człowiek potrzebuje znaków zewnętrznych. One objawiają Bożą moc, pomagają wierzyć. I po to są łaski i cuda.
Zawsze łaski i cuda są świadectwem wstawiennictwa świętego czy błogosławionego. To nie sam święty czyni cuda, on tylko wstawia się za nami u Boga.
Jak twierdzą też ci, którzy doznali jakiejś łaski, z perspektywy czasu dostrzegają, że do jej otrzymania byli wcześniej długo przygotowywani. Choćby przez zdarzenia życia, cierpienia, przez ludzi, których spotkali na swojej drodze, przez lektury, na jakie się natknęli.