Człowiek jest szczęśliwy wtedy, gdy jego życie wydaje owoce. Owocem życia Maryi był Jezus.
Zanim jednak zatrzymamy się w skrócie nad głównymi myślami płynącymi z tej modlitwy wypada się zastanowić po co w ogóle modlić się za przyczyną Matki Bożej. Najdoskonalsza przecież jest Modlitwa Pańska, a „Zdrowaś Maryjo”? Bardzo łatwo można pisać o Matce Najświętszej pieśni pochwalne, hymny, wierszyki, z których wyłania się Jej nieprawdziwy obraz. Czasem może się wydawać być lepsza, bardziej kochająca „swoje dziatki” niż Bóg Ojciec. Co zatem z tą Matką zrobić i po co się do niej modlić? Myślę że po to, aby odkryć co było siłą Jej życia – posłuszeństwo Bożemu słowu, życie tym słowem. „A Jego matka zachowywała wszystkie te słowa w swym sercu” (Łk 2, 51). Tego uczy zresztą również różaniec – zgłębiania Bożego słowa i odczytywania go w swoim życie; na pewno nie wyklepywania pobożnych formułek na czas.
„Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą”. To wcale nie życzenia zdrowia, ale swego rodzaju przywitanie Maryi. Niby takie dziwne, a przecież za każdym razem, kiedy rozmawiamy ze znajomymi jakoś się z nimi witamy. Tymczasem to nie jest takie zwyczajne przywitanie. Witam Tę, która jest pełna łaski, z którą jest Pan i która jest z Panem. Tym samym proszę Ją o wstawiennictwo, abym dobrze wykorzystywał i napełniał się tymi łaskami, które przygotowuje dla mnie Pan, abym stale był z Nim, albo raczej – abym chciał być coraz bliżej Niego i pamiętać o tej obecności. Przy tej okazji nasuwa mi się taka myśl, że często prosząc kogoś o modlitwę, albo ją obiecując, myślimy właśnie o ofiarowaniu w tej intencji modlitwy „Zdrowaś Maryjo”. I rzeczywiście coś w tym jest głębszego. Co? Krótki fragment: „Pan z Tobą”. W kontekście modlitwy wstawienniczej, modlitwy za kogoś, to prośba o to, aby Pan był z tą osobą, za którą się modlimy, aby nie doświadczała już więcej raniącej samotności, ale odczuła obecność Bożą, Bożą miłość, a może także obecność kogoś bliskiego przy niej.
„Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus”. Spójnik „i” bez żadnej straty dla sensu myśli można by tu zastąpić słówkiem: „bo”. Dlaczego? Wypowiadając te słowa przypominamy sobie to, co było sensem życia Maryi – Jej relacja ze Słowem, z Jezusem. Człowiek jest szczęśliwy wtedy, gdy jego życie wydaje owoce. Owocem życia Maryi był Jezus. Wypowiadając te słowa warto zastanowić się, jak jest z „owocowaniem” drzewa mojego życia. Czy tym owocem jest Jezus? Nie można przestać prosić o to, aby tak było...
„Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami, grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej”. Co jest tu najważniejsze? Prośba o modlitwę nie tylko na tę chwilę, ale i na godzinę śmierci. Modlitwa pozwala zerwać więzy samotności. Dobrze jeśli ktoś przy nas jest, ale nie wszystkich możemy zawsze mieć przy sobie. Wtedy dobrze jest mieć z nimi jakąś łączność. Może modlitwa?...
Modlitwa „Zdrowaś Maryjo” przywodzi na myśl różaniec. Z różańcem zaś kojarzy się pewien wcale nie pozbawiony znaczenia gest – trzymanie w dłoniach paciorków. Co to może oznaczać? To, że zawsze jesteśmy w dłoniach Boga (nie tylko na modlitwie), zawsze jesteśmy pod Jego opieką. Nawet jeśli sami zasypiamy z różańcem w ręku, gubimy go gdzieś po nocy, On o nas nie zapomni. „Oto wyryłem cię na moich dłoniach” (Iz 49, 16). Pamiętam, nie zapomnę. Warto o tym pamiętać, kiedy trzymamy w dłoniach różaniec.
Piotr Alabrudziński