Nie odwróciłem się od Boga po wypadku, bo też nie jest tak, że Bóg się od nas odwraca - mówił Rafał Wilk w wywiadzie dla audycji "Religia na fali".
Dwukrotny mistrz paraolimpijski w kolarstwie ręcznym opowiedział o swojej wierze w Radiu Szczecin.
- Nawet, jak my się odwrócimy od Boga, to On zawsze na nas czeka i wyciąga do nas dłoń. Ma serce otwarte do nas, tylko my nie zawsze to dostrzegamy i to jest nasz błąd - stwierdził zawodnik Startu Szczecin.
Rafał Wilk ma 38 lat. W 2006 roku w wypadku na torze żużlowym stracił władzę w nogach. Treningi na rowerze sterowanym napędem ręcznym przyniosły mu ogromny sukces na Igrzyskach Paraolimpijskich w Londynie. Zdobył tam dwa złote medale.
Z wypadku nie robił tragedii i nie traktował go jako kary. - Patrząc z perspektywy na to wszystko, myślę, że to był dar od Boga. Kiedyś nie pomyślałbym, że pojadę na paraolimpiadę i że będę zdobywał medale - mówi kolarz.
Wilk dodaje jednak, że nie chodzi o sam start na igrzyskach. - Najważniejsze bowiem jest to, że dalej mogę cieszyć się życiem. Dostałem drugie życie, które może nawet bardziej cenię, może mam nawet lepszy kontakt z Bogiem. To ważne, żeby doceniać to, co dostajemy - uważa mistrz z Londynu.
Rafał Wilk pytany, czy paraolimpijczycy chętnie manifestują swoją wiarę stwierdził, że jedni ją pokazują, a inni może się jej wstydzą. - Kiedyś, gdy zapytałem na obozie, kto idzie do kościoła, usłyszałem śmiech. Każdy jednak ma swoje życie i nim kieruje - uważa Wilk.
Podczas olimpijskiego startu miał przy sobie figurkę Matki Boskiej z Medjugorje. - Maryja chyba czuwała nade mną - uważa sportowiec.