Nigdy nie myśleliśmy, że będziemy mieli aż czwórkę, a teraz czujemy, że to jest nasze powołanie. Wiemy, że tak naprawdę to życie On nam wybrał – mówią Ewa i Tomek Pogorzelscy.
Od trzech lat mieszkają w Zielonej Górze. Ewa i Tomek mają czwórkę dzieci: Amelkę (8 lat), Jasia (5 lat), Marysię (2 lata) i Józefa (3 miesiące). Należą do wspólnoty Domowego Kościoła, w którym założyli Diakonię Miłosierdzia i pomagają innym, organizując akcje charytatywne. Co roku uczestniczą też w Marszach dla Życia, a niedawno stworzyli lokalny oddział Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”.
Dzieci dają siłę
Dla Ewy i Tomka wychowanie dzieci zgodnie z zasadami wiary jest bardzo ważne. Od najmłodszych lat uczą swoje pociechy modlitwy, tłumaczą znaczenie świąt i uroczystości, czytają im Biblię, a przez przemyślaną zabawę kształtują wiedzę i postawy chrześcijańskie. – Prawie co tydzień, przed niedzielą, staramy się omawiać z dziećmi to, co będzie się działo na Mszy. Kiedy zbliżają się święta, to rozmawiamy z nimi i na koniec robimy prace rysunkowe na dany temat. Mamy później taki ślad tego, co zrobiliśmy i wieszamy to np. na lodówce – wyjaśnia Ewa. – Na beatyfikację Jana Pawła II robiliśmy plakaty, w Wielkim Poście dzieci rysowały stacje Drogi Krzyżowej, w październiku robiliśmy wspólnie ogromny różaniec – wymieniają rodzice. – Oglądamy też program „Ziarno” czy bajki związane z Biblią. Uczestniczymy w nabożeństwach Drogi Krzyżowej. Każde dziecko ma planszę i zbiera naklejki. Jak możemy, to idziemy całą rodziną, wszystko przeżywamy wspólnie – dodają.
Pomocą w przeżywaniu roku liturgicznego jest dla małżonków książka „Rytuał rodzinny”, z której czerpią wiedzę i znajdują wyjaśnienie różnych obrzędów czy zwyczajów. – Na jedną z rocznic ślubnych kupiliśmy sobie „Rytuał rodzinny”, żeby uporządkować sprawy związane ze świętami. Od tamtej pory przeżywamy wszystko zgodnie z nim. Promujemy święta staropolskie, tradycyjne – mówi Tomasz. – Zmartwychwstanie Pana Jezusa to najważniejsza uroczystość dla nas, chrześcijan, a dzisiaj w sklepach zanika idea tych świąt. Teraz są to święta zajączka czy kurczaków – mówi poważnie głowa rodziny. A żona uzupełnia: – My jak ozdabiamy dom na Wielkanoc, to mamy kwiaty, bukszpan, siejemy rzeżuchę. Do koszyczka wkładamy też tradycyjnie jajka, wędliny, chleb, zioła, sami robimy też baranka z ciasta lub masła.
Nasza modlitwa
Państwo Pogorzelscy należą do wspólnoty Domowego Kościoła. – Po ślubie zamieszkaliśmy w Nowej Soli. Sąsiedzi, gdy zauważyli, że chodzimy do kościoła, pewnego dnia postanowili, że założą oazowy krąg rodzin i nas do niego zaprosili. Wtedy zupełnie nie wiedzieliśmy, co to jest Domowy Kościół – śmieje się Ewa. Po przeprowadzce nadal są we wspólnocie Domowego Kościoła, czyli części Ruchu Światło–Życie przeznaczonej dla małżonków, chociaż teraz w innej, w Zielonej Górze. – Poczuliśmy ducha Domowego Kościoła. Pojechaliśmy na pierwsze w życiu rekolekcje. Wcześniej nie jeździliśmy. To na nowo nas skierowało do Pana Boga – wyjaśnia żona. – Stworzyliśmy później Diakonię Miłosierdzia, w której rozwijamy pomysły charytatywne. Pierwszym była akcja „Miłosierne serduszka”. Zachęciliśmy, żeby dzieci z rodzin Domowego Kościoła podzieliły się zabawkami, a w zamian dostawały pierniczek z obrazkiem Jezusa Miłosiernego – dodaje Tomek. Zorganizowali też pomoc dla Domu Samotnej Matki w Żarach. Zbierali wtedy zabawki, ubranka i farby, potrzebne na jego remont. Od niedawna natomiast propagują idee Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, który chce wprowadzenia ulg dla wielodzietnych rodzin. – Niektórzy się czasem dziwią, skąd bierzemy pomysły, że robimy coraz więcej różnych rzeczy i nie zaniedbujemy naszych pociech. A to właśnie dzieci dają nam siłę! – przekonuje Ewa. – A właściwie myślę, że to Pan Bóg ją daje. Modlimy się o tę siłę i o zdrowie też – uzupełnia Tomek.
Modlitwa to jedno z zobowiązań we wspólnotach Domowego Kościoła. Małżonkowie nie traktują tego jednak jako obowiązku, ale z chęcią modlą się wszyscy razem. – Wieczorem najpierw modlimy się z dziećmi. To jest taka nasza rodzinna modlitwa. Potem zapalamy świecę i czytamy fragment Pisma Świętego, potem oboje, ale każdy osobno, udajemy się na swoją modlitwę osobistą, która w Ruchu Światło–Życie nazywana jest Namiotem Spotkania – tłumaczy Ewa i dodaje: – Najpierw każdy z nas staje w prawdzie przed Bogiem, z całym bagażem dnia, aby później, rozważając konkretny fragment Pisma Świętego, odczytywać wolę Pana Boga wobec nas. Następnie wracamy i wtedy rozpoczyna się dalsza modlitwa, tym razem już nasza wspólna, małżeńska. – Dzięki temu światłu Bożemu i tej modlitwie łatwiej jest spojrzeć na małżonka. Odchodzą wtedy wszystkie złe rzeczy i złość – dopowiada Tomek.
W swoją modlitwę rodzinną starają się wprowadzać pomysły, które zaciekawią i zaangażują dzieci. Jednym z nich są obrazki świętych. Rodzice tłumaczą dzieciom, kim jest dana postać i kiedy należy się do niej modlić. W pokonywaniu trudności rodzinie Pogorzelskich pomaga też stała hierarchia wartości. – Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, potem my, dzieci, praca i rzeczy materialne – wymieniają zgodnie małżonkowie.