– Istnieje ryzyko ciasnego rozumienia polskości i ciasnego rozumienia katolickości – mówił kard. Kazimierz Nycz w wystąpieniu na IX Zjeździe Gnieźnieńskim. – Istnieje także ryzyko podszytego niewiarą we własną wartość deprecjonowania własnej narodowej kultury czy własnej wiary – dodał.
Metropolita warszawski podzielił się najpierw refleksją na temat zakorzenionej w naszej historii zbitki: „Polak – katolik”. „Czy jest coś złego w takim zestawieniu pojęć?” – pytał retoryczne. „Ciekawe, że pytanie postawione odwrotnie całkowicie pozbawione jest sensu” – skonstatował. Słowo „katolik” oznacza wszak „uniwersalny”, otwarty na wszystkich.
„Słowo 'katolik' zatem w zestawieniu z polskością otwiera koncepcję narodu i chronić go powinno przed ryzykiem nacjonalizmu” – podkreślił. A powołując się na Norwida, skonstatował: „Naród składa się nie tylko z tego, co wyróżnia go od innych, lecz i z tego, co go z innymi łączy”.
Kard. Nycz zaproponował następnie, aby spojrzeć na sformułowanie: „Polak – katolik” w świetle nauczania Jana Pawła II. Przypomniał, że Jan Paweł II podczas pierwszej wizyty w Warszawie mówił: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa – to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. (...) Nie można też bez Chrystusa zrozumieć dziejów Polski – przede wszystkim jako dziejów ludzi, którzy przeszli i przechodzą przez tę ziemię.
„Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie” – skonstatował metropolita warszawski. W nawiązaniu do tego przywołał słynny cytat z Adama Mickiewicza: „Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem – Polska jest Polską, a Polak Polakiem”.
„W tym kontekście – kontynuował kardynał – można powiedzieć, że stosunek do chrześcijaństwa – wraz ze wspomnianym przez wieszcza krzyżem – jest tym, co wyróżnia Polaków (w znaczeniu: głęboko naznacza), ale jest zarazem tym, co czyni ich (w sensie kulturowym) częścią europejskiej wspólnoty. Kto walczy z krzyżem, walczy także z polską i europejską historią, kulturą, tożsamością”.
Następnie zacytował Josepha Weilera, amerykańskiego prawnika i ortodoksyjnego żyda, który bronił w Trybunale Europejskim w Strasburgu prawa do obecności krzyża we włoskich szkołach. Powiedział on: „Żaden kraj nie może obnażyć się ze swego dziedzictwa kulturowego dlatego, że pochodzi ono z tożsamości religijnej”.
„Z jednej bowiem strony, istnieje ryzyko ciasnego rozumienia polskości i ciasnego rozumienia katolickości. Z drugiej jednak strony, istnieje także ryzyko podszytego niewiarą we własną wartość deprecjonowania własnej narodowej kultury czy własnej wiary” – kontynuował.
„Kościół przyniósł Europie i Polsce klucz do zrozumienia człowieka, jego godności i jego powołania” – przypomniał kardynał.
Przechodząc do trzeciego członu tematu, czyli pytania o obywatelstwo, kard. Nycz przypomniał, że ten, kto jest wierny wartościom ojczystym czy religijnym, jest zarazem dobrym obywatelem, sumiennie wypełniającym codzienne obowiązki.
I znów zacytował Norwida, piszącego, że „Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł – i jesteśmy karykatury, i jesteśmy tragiczna nicość i śmiech olbrzymi... Słońce nad Polakiem wstawa, ale zasłania swe oczy nad człowiekiem”... Myślę, że tych gorzkich słów nie wolno nam puszczać mimo uszu – mówił prelegent. Dodał, że „należą one do skarbca polskiej kultury i pozostają przestrogą dla obecnych i przyszłych pokoleń Polaków”.
– Ale nie wolno także popadać w pesymizm – podkreślił, wyjaśniając, że pozytywną odpowiedź dają w tym zakresie ostatnie dziesięciolecia głębokich przemian na drodze ku wolności. Te ostatnie dwadzieścia trzy lata – wedle kard. Nycza – były w dużym stopniu sprawdzianem obywatelskości. „Badania socjologiczne zaś ukazują, że ludzie głęboko wierzący byli w tym czasie zarazem bardziej patriotycznie i obywatelsko zaangażowani niż ludzie, którym wiara religijna jest obojętna” – dodał. A mówiąc o obecności i roli Polaków w Europie przypomniał, że „jeśli chcemy być dobrymi Europejczykami, musimy odwołać się do czegoś więcej niż konsumcjonizm”.
„Nie zawaham się stwierdzić – dodał – że poza bezpośrednimi przyczynami związanymi z błędnymi decyzjami ekonomicznymi, dzisiejszy kryzys ma swoje głębsze źródła, które związane są z postępującą w Europie sekularyzacją”. Sekularyzacja bowiem zmienia nastawienie człowieka do życia, zmienia jego postrzeganie ważności spraw i rozumienie świata. „W ten sposób kult Chrystusa zastępowany jest przez kult Baala, ale na kulcie Baala nie da się zbudować nie tylko trwałej cywilizacji, ale nawet stabilnej ekonomii” – oświadczył metropolita warszawski.