Aktualności

Małe szanse na zmianę sytuacji chrześcijan w Korei Płn.

Korea Północna od lat stoi na pierwszym miejscu „Listy Hańby” organizacji International Christian Concern (ICC). Jest to rejestr państw, w których chrześcijanie dotknięci są największymi prześladowaniami.

Czy po śmierci Kim Dzong Ila sytuacja wyznawców Chrystusa pod rządami jego następcy, Kim Dzong Una zmieni się? Jak na razie nic na to nie wskazuje, aby w kraju tym zapanowała wolność religijna nawet w ograniczonym wymiarze.

W ostatnich latach pojawiają się pewne oznaki otwarcia Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej(KRLD) na kontakty ze wspólnotami religijnymi, głównie z Korei Południowej. Mają one jednak przede wszystkim związek z pomocą humanitarną dla mieszkańców kraju znajdującego się w katastrofalnej sytuacji gospodarczej.

We wrześniu br. w Pjongjangu gościła delegacja przywódców i działaczy religijnych z Korei Południowej. W jej skład wchodziło 24 przedstawicieli 7 największych wyznań i religii z tego kraju, a przewodniczył im katolicki arcybiskup Kwangdżu – Hyginus Kim Hee-joong. Ich wizyta za „bambusową kurtyną”, jak nazywana jest granica między obu Koreami, miała charakter całkowicie religijny i charytatywny. Formalnie podróż i cała wizyta odbywała się na zaproszenie Północnokoreańskiej Rady Religii – kontrolowanej przez partię komunistyczną fasadowej organizacji, mającej pokazywać nielicznym, odwiedzającym ten kraj turystom zachodnim i chińskim, że istnieje tam jakieś życie religijne. Przywódcy religijni z Południa zabiegali też o wznowienie przez Północ dialogu i o uruchomienie stałych korytarzy humanitarnych w celu dostarczenia pomocy głodującym.

Na początku września br. podobną wizytę złożyło na Północy 37 mnichów buddyjskich z Południa. Reżim komunistyczny zgadza się na takie spektakularne wydarzenia licząc, że uzyska dzięki temu dalszą pomoc finansową.

Wielu katolików z Korei Południowej wątpi w skuteczność tych działań. „Pjongjang nie wykazuje żadnego szczerego otwarcia się na religię, gdyż gdyby do tego doszło, reżim upadłby w ciągu kilku miesięcy” – powiedział anonimowy informator włoskiej agencji misyjnej AsiaNews. Zaznaczył, że religia uczy przede wszystkim wolności i źle współistnieje z dyktaturami. „Dlatego nawet jeśli słuszne są takie akcje, jak ta podróż, sądzę, że władzom północnokoreańskim chodzi raczej o zdobycie większej pomocy humanitarnej od ludzi wiezących z Południa” – uważa rozmówca agencji.

Rządzona od ponad 60 lat przez komunistów Korea Północna jest krajem, w którym dochodzi do największych prześladowań chrześcijan. Za wyznawanie wiary oraz za posiadanie przedmiotów kultu religijnego, w tym także Biblii, grożą surowe kary: więzienia, obozy pracy, w których panują nieludzkie warunki, dochodzi w nich do wyrafinowanych tortur, gwałtów, eksperymentów medycznych a często także śmierci. Według niektórych ocen, w północnokoreańskich obozach pracy przebywa prawie 70 tys. wyznawców Chrystusa. Reżim prześladuje nie tylko chrześcijan, przyłapanych na potajemnym wyznawaniu wiary, ale również ich rodziny.

Koreańczycy powszechnie padają ofiarą systemu sądowniczego, który bazuje na ideologii reżimu komunistycznego i jest jej całkowicie podporządkowany. W wydawaniu wyroków sędziowie nie mają jakiejkolwiek niezawisłości. W kraju króluje „równoległy system władzy”, kontrolujący wszelkie zachowania obywateli. Służą temu specjalne prawo o kontroli bezpieczeństwa narodowego, Komitet ds. sądzenia kolegów, będący w praktyce sądem ludowym, czy Komitet kierowniczy dla życia w socjalistycznej samorządności, kontrolujący społeczne i gospodarcze poczynania Koreańczyków. W sytuacji powszechnego braku wolności praktycznie każde działanie da się zakwalifikować jako „zbrodnię przeciwko narodowi”.

Według włoskiej agencji misyjnej AsiaNews, o działalności chrześcijan "podziemnych" w Korei Północnej dowiadujemy się od niektórych członków tych grup, którzy znaleźli się w Chinach w poszukiwaniu pracy. Ich zdaniem, władze komunistyczne obawiają się szerzenia religii. "Ale nie da się tego uniknąć, zważywszy na nieustanne pogarszanie się sytuacji gospodarczej, co powoduje, że ludzie zaczynają odkrywać na nowo wiarę" - twierdzą informatorzy agencji.

Oficjalnie w stolicy w Pjongjangu istnieją trzy kościoły chrześcijańskie: jeden katolicki, dwa protestanckie, jedna cerkiew prawosławna oraz 3-4 świątynie buddyjskie. Formalnie władze zezwalają jedynie na kult "Umiłowanego Wodza" i "Wiecznego Prezydenta" - Kim Ir Sena i jego syna - Kim Dzong Ila. Po zakończeniu wojny domowej w lipcu 1953 wojsko komunistyczne zmasakrowało prawie 200 tys. mieszkających na Północy katolików oraz spaliło wszystkie kościoły i klasztory. Szacuje się, że od utworzenia komunistycznej Korei zginęło 300 tys. chrześcijan, w tym większość katolików.

Jeszcze przed uzyskaniem niepodległości w 1949, m.in. dzięki armii chińskiej, Pjongjang bywał nazywany „Jerozolimą Dalekiego Wschodu”. Żyło tam wielu katolików i protestantów, którzy na początku XX wieku wnieśli ogromny wkład w rozwój społeczny kraju. Liczna była także obecność buddystów różnych nurtów, a sporą liczbę wyznawców miały też Kościół prawosławny oraz szamanizm i kulty tradycyjne. Wszystko to zniszczono doszczętnie w wyniku represji, gdy do władzy w kraju doszli w połowie lat czterdziestych minionego stulecia Kim Ir Sen i jego ekipa.

Dziś trudno ustalić nawet przybliżoną liczbę ludzi wyznających jakąkolwiek religię. Źródła watykańskie mówią o ok. 800 katolikach, ale AsiaNews, opierając się na własnych danych, uważa, że jest ich nie więcej niż 200, przy czym byłyby to wyłącznie osoby w bardzo podeszłym wieku. Według ocen ICC w Korei Północnej żyje ogółem ok. 400 tys. chrześcijan.